upośledzony paweU |
Pikazso |
|
|
Dołączył: 20 Gru 2005 |
Posty: 169 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Skawina City |
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/post_corner.gif) |
|
No więc chciałem tu przelać moją interpretacje i częściowe tłumaczenie, bardzo tajemniczego kawałka Toola. Tak naprawdę, to nic o nim nie wiadomo, co w głównej mierze spowodowane jest przez samego autora, J.M. Keenana. Mogę się tylko domyślać czy zawarte są w niej jego własne przeżycia, w każdym razie to bardzo możliwe... Tekst zaczyna się w czasie przeszłym, co sugeruje wspomnienia narratora: "to trwało zbyt długo, zapamiętywanie tego co właściwie się wydarzyło/ byłem taki młody i czysty/(tu już czas teraźniejszy)/wiesz że to mnie boli". Maynard już na początku wali prosto mostu- molestowanie w dzieciństwie. gwałtowna zmiana czasu narracji- prześladowanie zaczęte w przeszłości trwa nadal- być może Keenan pisząc tekst, wciąż odczuwał skutki dawnych zdarzeń. Dalej:"/ ale oddycham, więc zdaje się że wciąż żyje/ nawet jeśli pozory zdają się przemawiać inaczej/" ... wniosek taki, że człowiek utracił energię do życia, nie czuje że istnieje. Następny wers to powrót do czasu przeszłego: "Me dłonie miałem związane/ głowę spuszczona/ moje oczy zamknięte/ gardło szeroko rozwarte". Krzyk, cierpienie, zniewolenie. "Robisz innym, co zrobiono tobie..." Przerywnik łączący zwrotki, czyżby oprawca również był prześladowany w dzieciństwie? Nie, to chyba obawa Maynarda, że w przyszłości też będzie krzywdził..."/Stąpam po wodzie/ potrzebuje snu/ mój baranku i męczenniku/ wyglądasz tak doskonale/" Chyba 'marzenie' senne: Sen o obawach związanych ze skłonnościami pedofilskimi. Na razie nie zawiera żadnych podtekstów, narrator już na początku idealizuje swoją „ofiarę” jak i siebie. Obdarowuje cechami boskimi. Czuje się jak Bóg, mając w ręku czyjś los. Myślę że widać tu chęć pokazania, że autor stawia pedofilstwo na równi z bluźnierstwem. Traktuje jako najgorszą zbrodnie, a jednak wchodzi w to dalej, co widać w wersach: /Nie przysuniesz się trochę bliżej/ wystarczająco bym mógł Cię powąchać/ Potrzebuje Cię, by to poczuć/ Nie mogę zbyt długo czekać, bo spłonę / wyzwolony w tej sodomii.../” Seks z tą osobą jako jedyna forma spełnienia. Chorobliwa niecierpliwość.”/... Przez jeden słodki moment jestem całością/”. Koniec refrenu. Znów przejście na kolejny etap: „/Teraz robię Ci to, co zrobiono mnie/”...Znów „pełzająca” narracyjna forma. Gitary cichną by odsłonić słowa Maynarda, wypowiadane w jednostajny sposób. Powtórzone frazy ze zwrotki 1,2 i refrenu. Narrator pozwala na odniesienie wrażenia, że wpada w rutynę. Zatraca się w grzechu. „/To wyzwolenie w tej sodomii/ dla niej jestem świadkiem/ że można położyć swą ufność w krwi i ciele/”, Gwałt przybiera formę rytuału, rozwój kolejnej dewiacji, która prowadzi do totalnego zepsucia. Pominięcie duchowej strony człowieka dla osiągnięcia przyjemności seksualnej, wieńczone słowami „/I tylko to jedyne święte medium, przynosi mi cząstkę mnie/”
„/Masz związane dłonie, głowę spuszczoną, oczy zamknięte/ wyglądasz teraz trak doskonale.../” Koniec. Sytuacja bez wyjścia, autor przyznaje się do bestialstwa, którego tak bardzo bał się w dzieciństwie, które złamało mu życie. Gitara milknie by dać wodzę onirycznej grze basu i perkusji. Po chwili wyłania się „mechaniczna” solówka która przygotowuje nas do ohydnego wyznania: „/Znalazłem jakiś rodzaj tymczasowego ukojenia w tej krwi, gównie i spermie na moich rękach/”. Moment kulminacyjny. Ofiara- oprawca ze spokojem stwierdza że poczuł to do czego dążył. Charakter w jakim James wyśpiewuje te słowa może przytaczać na myśl spełnienie i gorycz zarazem. Gwałt w młodości nie mógł dać mu spokoju przez całe życie i dręczył go aż do momentu, gdy sam spróbował jak to jest gwałcić. Kawałek pokazuje jak zdarzenia w dzieciństwie mogą rzutować na rzeczywistość w przyszłości. Jak fatalne może być w skutkach rozpamiętywanie tego co się zdarzyło, dla nas i otoczenia. Myślę, że autor chciał nam uzmysłowić że zboczeniec nie jest do końca świadom tego co robi, że generuje sobie własny świat w którym czuje się doskonale. Pełen zepsucia i skrajnego egoizmu. Piosenka kończy się kluczowymi frazami, w których autor się ocknął, już wie że stał się oprawcą i potworem: „Ja... Zatoczyłem... Pełne koło...” Szaleństwo gitar. Piosenka faktycznie zdaje się wirować i powoli domykać tworząc straszny, szokujący obraz. „Mój baranku i męczenniku... To się wkrótce skończy... Wyglądasz tak doskonale...”Świadomość strasznego błędu... Zła prawda, próba naprawy szkody, kiedy jest już za późno. Po zupełnym umilknięciu instrumentów, w głowie odbija się niewypowiedziane przez Maynarda wiejące żałością zdanie: „CO JA ZROBIŁEM...” ...Prosze o komentarze! Na forum są chyba 2 osoby, o których wiem, że słyszały ten utwór. Mam nadzieje zobaczyć poniżej ich komentarze na temat mojej 'pracy' ![Smile](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif) |
|