Kulczasty Kulek |
Link Man :) |
|
|
Dołączył: 21 Gru 2005 |
Posty: 1011 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
owiedzmy sobie szczerze: skoki narciarskie to przy piłce nożnej niewielka, estetycznie zrobiona kupa. Owszem, z daleka wygląda efektownie, ba, przyciąga całkiem spore tłumy i budzi emocje, jednak brakuje jej tego aromatu, jaki towarzyszy rozgrywkom Ligi Mistrzów czy walce o puchar UEFA. Zgodzisz się zresztą ze mną, że gwiazdy takie jak Ahonen, Małysz czy Janda nie mają najmniejszych szans w rankingach popularności, na które wpuści się Zidane'a w komplecie z jego łysiną czy cherubinka Nedveda. To po prostu nie ta jakość, nie ten smak.
Przyznam się jednocześnie, że zdziwiłem się nieco dostając kolejną gałę rodem z Electronic Arts. W przeciągu ostatniego roku widziałem już trzy programy tej firmy - UEFA EURO 2004, FIFA Football 2005 i UEFA Champions League 2004/2005. Wszystkie opowiadały o piłce nożnej, w dodatku były do siebie szalenie podobne. Ten sam silnik graficzny, niemal identyczne zachowanie piłkarzy i te same błędy... Nie spodziewałem się więc po FIFA Street niczego dobrego, chociaż gdzieś tam w głębi serca kiełkowała nadzieja. W końcu FIFA Street to całkowita nowość w serii FIFA, piłka uliczna, czteroosobowe drużyny, inna filozofia gry.
Niestety nadzieja matką głupich jest. FIFA Street sprawia bowiem potężny zawód i nie umywa się do wspaniałego NBA Street V3. Ale do rzeczy... Gra przenosi gracza ze świątyń futbolu, takich jak Neu Camp, San Siro, Old Trafford czy Santiago Bernabeu, na nieco ciasne, otoczone bandami boiska, położone w bodajże 10 miastach różnych stron świata. Każe mu jednocześnie dużo biegać, szybko podawać i potężnie strzelać na bramkę. Znaczenie taktyki, dość ważnej w serii FIFA Football, leci na ryj. Tym razem liczy się technika, zręczne palce, szalone tricki i szczęście. Cholernie dużo szczęścia!
Drużyny walczą w czteroosobowych składach, tworzy je trzech napastników i jeden bramkarz. Spalone się nie liczą, nie ma też sędziego, skutkiem czego gra staje się nieco brutalna. Chamskich fauli co prawda nie ma (pewno FIFA nie zgodziłaby się patronować grze), ale ostre wślizgi i bolesne wejścia ciałem zdarzają się dość często. Piłkarze bardzo szybko podają między sobą piłkę, górą, dołem, bokiem, wykonują też kąśliwe strzały na bramkę. Często dochodzi do efektownych pojedynków na kiwki, zakładane są siaty, a zwody i żonglerki robią spore wrażenie. W dodatku autentycznie się przydają. Po pewnym czasie łatwiej jest ominąć stojącego na drodze przeciwnika, niż jednym celnym podaniem uruchomić kumpla z zespołu. Oczywiście nie ma to wiele wspólnego z prawdziwym futbolem (który jest grą drużynową), ale bawi, wciąga i emocjonuje. Do czasu... bądź do pięciu bramek. Warunki zakończenia meczu gracz ustawia w jednym z menusów i naprawdę ma w czym wybierać.
Wykonywanie zwodów i tricków jest w FIFA Street naprawdę ważne, podobnie zresztą jak w NBA Street. W zamian za każdy efektowny wypad gracz otrzymuje punkty, te zaś napełniają wskaźnik GameBreaker. Gdy napełni się on do końca, gracz zyskuje możliwość wykonania akcji specjalnej, z reguły szalenie mocnego strzału. Wystarczy wtedy wyjść na wolną pozycję względnie oszwabić bramkarza, by skutecznie huknąć na bramkę i zdobyć gollisimo. Wszystkie te tricki wymagają jednak bardzo dobrego opanowania pada. FIFA Street - powtarzam to już po raz drugi, ale to ważne - nie jest symulacją. To gra arcade, czysta zręcznościówka, w której trzeba wciskać odpowiednie przyciski w odpowiedniej chwili, umiejętnie kręcić gałkami i być w tym szalenie precyzyjnym. Być może właśnie dlatego gra nie ukaże się na pecetach. Przetłumaczenie wszystkich tych ruchów na bądź co bądź toporną klawiaturę blaszaka mogłoby okazać się niewykonalne.
Fajne tricki, szybka rozgrywka, dużo emocji, efektowne podania... co zatem nie pasi? Cóż, tak szczerze mówiąc to zawód sprawiło mi wiele rzeczy. Po trzech dniach zabawy opanowałem już grę na tyle, by się zorientować, że nie jest trudna, za to bardzo schematyczna. Nauczyłem się wykonywać siaty w odpowiednim momencie, mijać zawodników przeciwnika jak hokejowe tyczki i skutecznie strzelać na bramkę. Rozgrywka stała się tym samym nieco powtarzalna i do tego zbyt prosta. Ciągle robiłem to samo, bo wiedziałem, w jaki sposób skutecznie zajechać pod bramkę wroga. Z kolei z akcjami przeciwnika miałem spory problem. Zawodnicy sterowani przez konsolę (względnie kumpla) również znali te same chwyty, a ja za Chiny nie mogłem ich zablokować. Mogłem tylko patrzeć ze smutkiem, jak piłkarze z przeciwnej drużyny podbiegają i wykonują charakterystyczne zwody.
Samo AI konsoli nie robiło zbyt dobrego wrażenia. Przeciwnik grał schematycznie, według sprawdzonych reguł, stosując wciąż te same sztuczki. Nie umiał przecinać lotu piłki, nie radził sobie z co bardziej przemyślanymi atakami, zaś jego akcjom brakowało polotu. Gdyby nie możliwość rywalizowania z kumplem, dość szybko wywaliłbym FIFA Street na najciemniejszą półkę w piwnicznej szafeczce i zajął się czymś ciekawszym, np. czekaniem na wiosnę w pozycji siedzącej. Gra zdecydowanie zyskuje w czasie zabawy w dwie osoby, ale dla mnie to nie argument. W dwie osoby nawet Tetris może być zabawny.
Autorzy gry przygotowali kilka trybów rozgrywki. Prócz standardów uwagę zwraca Rule the Street, będący odpowiednikiem klasycznego Career Mode. Gracz tworzy własnego zawodnika, decydując o jego wyglądzie, przynależności klubowej i umiejętnościach. Później rozwija go (i jego kumpli z drużyny) w kolejnych meczach, walcząc z coraz lepszymi ekipami i zbierając skill bille. W składach niektórych z wrażych drużyn rozpoznaje prawdziwe gwiazdy, dość podobne do zawodników znanych z telewizji. Mam jednak wrażenie, że graficy mogliby bardziej popracować nad ich wyglądem, zwłaszcza w porównaniu z FIFA Football 2005. Mogliby też poprawić wygląd stadionów, niezbyt szczegółowych zresztą.
Wad programu jest więcej. Konsola ma problemy z wykrywaniem kolizji, zwłaszcza między gałą a bramkarzem. Ponadto piłka porusza się w sposób nienaturalny, niektórzy zawodnicy za wszelką cenę utrudniają sobie życie. Zawodom brakuje niekiedy płynności, czuć skrypty w kiwkach i wpychający się zbyt często motion-capture. Wszystkie stroje, w które można przebrać graczy, do niczego się nie przydają. Ogromna ilość tricków sprawia zaś, że klimat piłki nożnej ucieka gdzieś na bok z dzikim wrzaskiem.
Tym samym uważam grę FIFA Street za przeciętną i nietrafioną, bo niedopracowaną. Z połączenia szalenie popularnej FIFA Football i grywalnego NBA Street powstała mieszanka, która nikogo na ziemię nie powali, nikogo też nie doprowadzi do wrzenia. Pograć w dzieło EA owszem, można, zabawa może się też podobać, lecz hitem ta gra nigdy się nie stanie... Poczekajmy zatem z zakupem na FIFA Street V2.
CODE
[link widoczny dla zalogowanych]
lub
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
pass p2mforum.tk |
|